MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Kontrola komisji rewizyjnej na składowisku we Frankach zakończyła się skandalem

Łukasz Janikowski
Łukasz Janikowski
Skandalem zakończyła się wizyta komisji rewizyjnej Rady Miejskiej w Krośniewicach i mieszkańców wsi Franki, Bielice, Suchodoły i Wychny na składowisku odpadów we Frankach. Członkowie komisji chcieli we wtorek odwiedzić wysypisko, by poszukać odpowiedzi na zarzuty mieszkańców, wnoszone w skardze, która wpłynęła do rady.

O tym, że Zakład Usług Komunalnych nie zamierza ułatwiać komisji i mieszkańcom sprawy, można było przekonać się już przy bramie wysypiska. Zgromadziło się tu około 25 mieszkańców.

- Nie wszystkich wpuszczono. Próbowano tłumaczyć to względami bezpieczeństwa - mówi Tomasz Marciniak, radny gminy Krośniewice, którego mieszkańcy zaprosili w roli obserwatora. - W końcu na teren wysypiska weszła tylko część osób. Szkoda, bo mieliśmy kilka rzeczy do sprawdzenia.

Na składowisko weszła między innymi Alicja Dąbrowicz z Suchodołów . To ona toczy batalię ze składowiskiem. Jak mówi, to co zobaczyła, po porostu ją przeraziło. - Śmieci, które powinny być przykryte ziemią, leżą niezabezpieczone - twierdzi. - Na szczycie wysypiska są olbrzymie kałuże. Kiedy spytaliśmy, skąd wzięła się ta woda, odpowiedziano nam, że to deszczówka, tymczasem kałuże cuchną strasznie. Dziwi mnie to, że inspektorzy z Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska, którzy dwukrotnie kontrolowali wysypisko, tego nie zauważyli. Widać chcieli nam pokazać, że wszystko na składowisku jest w porządku. Według nas nie jest - dodaje Alicja Dąbrowicz.

Kiedy sołtys Bielic Wojciech Dąbrowicz razem z radnym Tomaszem Marciniakiem próbowali zmierzyć pas izolacyjny, który otacza składowisko, Lech Zagórowski, prezes Zakładu Usług Komunalnych, który zarządza składowiskiem, wyrwał mu miarę z rąk.

- Chcieliśmy sprawdzić, czy skarpa wysypiska nie znajduje się już w tym pasie - tłumaczy Wojciech Dąbrowicz. - Naszym zdaniem, 30 metrów jest już zajęte. Jak jest w rzeczywistości, nie wiemy. Prezes wyrwał nam miarę, pojawili się ochroniarze. Wyszliśmy z wysypiska, bo przecież nie będziemy się z nimi szarpać.

Prezes Lech Zagórowski, pytany o sprawę, nie chciał rozmawiać z naszym reporterem. Poprosił o wystosowanie pytań na piśmie. W jego obronie stanął przewodniczący komisji rewizyjnej Rady Miejskiej w Krośniewicach.

- Jakby ktoś wszedł panu na posesję i usiłował coś przestawiać, to jakby pan zareagował? - pytał naszego reportera Czesław Kołodziejski. - Trzeba patrzeć na sprawę obiektywnie. Nad pracą prezesa czuwa zarząd, są organy, które go kontrolują. Pracujemy nad stanowiskiem w sprawie skargi mieszkańców, wkrótce przedstawimy naszą odpowiedź.

- My piszemy nasze sprawozdanie - odpowiada sołtys Wojciech Dąbrowicz. - Przebieg wizyty na składowisku był po prostu żenujący.


Czekamy na informacje od Czytelników. Piszcie na adres [email protected] lub komentujcie na stronie www.kutno.naszemiasto.pl

W naszym Kalendarzu nie ma imprezy, na którą się wybierasz? Powiadom nas!
Byłeś świadkiem ciekawego wydarzenia? Wyślij artykuł i zdjęcia!


emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Seria pożarów Premier reaguje

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kutno.naszemiasto.pl Nasze Miasto