Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Byli pracownicy kutnowskiej ubojni Pini Polonia walczą o pieniądze

Dorota Grąbczewska
Sąd Pracy w Kutnie nie może narzekać na brak zajęcia. Kilka dni temu odbyła się pierwsza rozprawa Agnieszki Góreckiej, która domaga się zapłaty za nadgodziny. O swoje zaległe pieniądze walczą Klaudiusz i Barbara Bocianowie, byli kierownicy w Pini. Ci również domagają się pieniędzy za nadgodziny.

- Do końca sierpnia do Sądu Pracy wpłynęło dwanaście pozwów przeciwko Pini Polonia - informuje Blanka Korowajska, prezes Sądu Rejonowego w Kutnie.

Wpłynęły też pozwy przeciwko innym spółkom działającym w ubojni. Zarówno państwo Bocianowie, jak i Agnieszka Górecka przyznają, że zrezygnowali z pracy, gdyż stosunki międzyludzkie w firmie były fatalne, a praca po kilkanaście godzin dziennie była ponad siły.

- Gdy zaczynaliśmy, wiedzieliśmy, że czeka nas więcej pracy na rozruchu, ale w tym przypadku harówka po kilkanaście godzin dziennie trwała kilka miesięcy, a końca nie było widać - mówi Klaudiusz Bocian. - Na dłuższą metę tak się nie da funkcjonować. Pieniędzy za nadgodziny nie było.

W sprawie państwa Bocianów zeznawał pierwszy dyrektor generalny Pini Polonia, Andrzej Wachnik, który również zrezygnował.

Według zeznań, problemów w zakładzie nie było na początku elektronicznego systemu ewidencji czasu pracy dla pracowników umysłowych. System uruchomiono w październiku 2010 roku, ale działał wadliwie. - Do dziś nie doczekałem się od ubojni wydruku czasu mojej pracy - twierdzi pan Klaudiusz.

Są za to listy obecności, które podpisywali pracownicy. Z zeznań świadków wynika jednak, że nad tak ważnym dokumentem nikt nie sprawował nadzoru. Podpisy można było uzupełniać podczas następnych dni.

Andrzej Wachnik, były dyrektor Pini, wyjaśniał, że na początku organizacja produkcji na tak dużą skalę wymagała od zatrudnianych przez niego pracowników, pracy nawet do wieczora.

- Wprawdzie umowy były zadaniowe, ale wykonanie zawartych w nich obowiązków zajmowało grubo ponad osiem godzin - podkreślał.

Tymczasem Pini Polonia próbuje udowodnić, że roszczenia byłych pracowników są bezzasadne. Na korzyść firmy świadczą obecni pracownicy, którzy utrzymują, że praca trwała maksymalnie 8-9 godzin, a dłużej pracowali jedynie ci, którzy nie potrafili sobie zorganizować obowiązków.

Pierwsze wyroki w sprawach byłych pracowników Pini mają zapaść w grudniu.


Czekamy na informacje od Czytelników. Piszcie na adres [email protected] lub komentujcie na stronie www.kutno.naszemiasto.pl

W naszym Kalendarzu nie ma imprezy, na którą się wybierasz? Powiadom nas!
Byłeś świadkiem ciekawego wydarzenia? Wyślij artykuł i zdjęcia!


od 7 lat
Wideo

Krzysztof Bosak i Anna Bryłka przyjechali do Leszna

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kutno.naszemiasto.pl Nasze Miasto