Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Drży przed własnym synem. Groził nożem, że zabije

Dorota Grąbczewska
Dorota Grąbczewska
Monika Wiśniewska, mieszkanka gminy Kutno, jest już na skraju wytrzymałości psychicznej. Od wielu miesięcy drży o własne życie, które jej 27-letni syn Damian zamienił w piekło. Wielokrotnie groził jej nożem, biegał po mieszkaniu z siekierą, groził, że ją zabije. Kobieta rozpaczliwie błaga o pomoc w skierowaniu syna na przymusowe leczenie psychiatryczne.

Niestety, okazuje się, że to wcale nie takie proste. Sąd Rodzinny i dla Nieletnich w Kutnie, do którego zwróciła się o pomoc, dopiero po miesiącu odpowiedział, że przedłożony przez nią wniosek o przymusowe leczenie nie spełnia ustawowych wymogów, brakuje bowiem opinii lekarza psychiatry, wydanej w okresie nie
dłuższym niż 14 dni przed złożeniem wniosku.

- Bezradność wszystkich służb zaskakuje - mówi Stanisław, kuzyn pani Moniki. - Boję się, że któregoś dnia dojdzie do tragedii i kto wtedy będzie winny?

Monika Wiśniewska mieszka w domku na wsi wraz z 76-letnią chorą na cukrzycę matką oraz siostrą, zajmującą drugą połowę domu. Z kobietami pod jednym dachem mieszka dorosły, dobrze zbudowany mężczyzna, który je zastrasza.

Problemy z Damianem zaczęły się w 2007 roku. Chłopak wpadł w narkomanię i to wypaczyło jego psychikę. Ma halucynacje. Szczególnie agresywnie reaguje na mundurowych.

- Syn już sześć razy był na leczeniu w szpitalu psychiatrycznym w Gostyninie - mówi pani Monika i pokazuje szpitalne wypisy. - Dopóki brał lekarstwa, funkcjonował w miarę normalnie, nawet pracował. Ale od roku przestał brać leki, a choroba z każdym miesiącem się nasila. Zrezygnował z pracy, pije i jest coraz bardziej agresywny. To tykająca bomba, która w każdej chwili może eksplodować.

Kobieta przyznaje, że po prostu boi się o swoje życie. Gdy syn wpada w szał, wybija szyby. Ostatnio spalił nawet telewizyjny dekoder. Chwyta za noże. Przed laty, gdy pierwszy raz zabrano go do szpitala psychiatrycznego, biegał za jednym z sąsiadów z siekierą. Kobieta pochowała wszystkie noże i ostre narzędzia do fotela.

- Do niedawna, gdy miał atak, dzwoniłam po pogotowie i zabierano go do szpitala. Gdy wracał do domu po leczeniu, zachowywał się lepiej - opowiada kobieta. - Ostatnio też przyjechało pogotowie, ale kiedy lekarz zapytał, czy syn chce jechać do szpitala, on odmówił. Na szczęście zabrała go policja, która zatrzymała go na 48 godzin.

- Mężczyzna stwarzał zagrożenie dla zdrowia i życia rodziny, dlatego został przez nas zatrzymany - przyznaje Paweł Witczak, rzecznik prasowy KPP w Kutnie. - Interwencji policjantów w związku z jego zachowaniem jest bardzo dużo.

Podczas jednej z nich Damian był bardzo agresywny wobec policjantów. Teraz w prokuraturze toczy się postępowanie o znieważenie funkcjonariusza. 21 grudnia został doprowadzony przez policję na badania psychiatryczne.

Wniosek kobiety o przymusowe leczenie, złożony 15 listopada 2011 roku w Sądzie Rodzinnym i Nieletnich w Kutnie, został jej po miesiącu zwrócony. - Wniosek nie spełniał wymogów ustawowych - informuje Maria Blanka Korowajska, prezes Sądu Rejonowego w Kutnie.

- Jak mam dostarczyć opinię biegłego psychiatry, skoro syn z własnej woli nie chce iść do lekarza - dodaje pani Monika. - Chciałam zamówić wizytę do domu, ale to też jest niemożliwe.

Policja 29 listopada założyła rodzinie niebieską kartę, a sprawa trafiła do gminnego zespołu interdyscyplinarnego. Jego członkowie pomogli napisać odwołanie od decyzji sądu.

Imiona i nazwiska bohaterów artykułu zostały zmienione.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kutno.naszemiasto.pl Nasze Miasto