Aldona Górecka z Łodzi nie wyobraża sobie wigilijnej wieczerzy bez karpia. Dla swojej sześcioosobowej rodziny kupuje przeciętnie pięć dużych ryb. W sumie ważą siedem do dziewięciu kilo. W ubiegłym roku za karpie zapłaciła blisko 100 złotych, w tym roku już wie, że będzie musiała wydać około 10 zł więcej.
- Wszyscy uwielbiamy karpie i nie ma nawet mowy o tym, by zastąpić je innymi rybami lub w ogóle z nich zrezygnować - mówi pani Aldona. - O ryby dopytują się zwłaszcza dzieci. Już przy wigilijnym barszczu pytają, kiedy zjemy karpia. Wiem, że kucharze obecnie kręcą nosem i sugerują, że karp to taka pospolita ryba, ale bez niej u nas w domu nie ma mowy o świętach. Zmartwiłam się więc, gdy znajoma ekspedientka oznajmiła, że w tym roku te ryby zdrożeją.
Potwierdza to Tadeusz Michaś, właściciel gospodarstwa rybnego w Bełdowie koło Aleksandrowa Łódzkiego. Jego stawy zajmują obszar 150 hektarów, hoduje w nich sto ton karpi.
- Podwyżka o 10 procent to absolutne minimum - zastrzega hodowca. - Koszty produkcji od ubiegłego roku bardzo wzrosły. Najbardziej zdrożało zboże: jęczmień, pszenica, na co wpływ miała niesprzyjająca aura, m.in. susza. Nie można zapomnieć o podwyżkach cen paliwa, przecież ten pokarm trzeba jakoś rybom dostarczyć.
W ubiegłym roku pan Tadeusz ryby sprzedawał po 10 zł w hurcie i 12 zł w detalu za kilogram. W tym roku ostateczna cena nie została jeszcze ustalona, ale wiadomo, że nie będzie niższa niż 11 zł (hurtowa) i 14 zł (detaliczna).
To ceny bezpośrednio u hodowcy, a w sklepach, gdy dojdzie marża, będzie jeszcze drożej. Kilogram karpia w sklepach będzie kosztował zapewne nie mniej niż 15 zł.
Zdaniem Tadeusza Michasia karpi w tym roku będzie nieco mniej niż 12 miesięcy temu. Ryby miały bowiem skrócony okres żerowania, gdyż wiosna była chłodna. Karp wigilijny powinien ważyć ponad kilogram, najlepiej około 1,5 kilograma, a nie wszystkie zdążyły osiągnąć wymaganą wagę.
W ubiegłych latach, gdy hodowla w Polsce była słabsza, na naszym rynku pojawiały się karpie z Czech i Węgier. W tym roku może się to nie udać, gdyż na Węgrzech ryby zaatakował groźny wirus - KHV, który dotyka karpi hodowlanych oraz wirus koi, na którego nie ma skutecznego lekarstwa. Specjaliści twierdzą, że nasze ryby są bezpieczne i nie musimy się obawiać jedzenia.
- Polskie karpie nie chorują obecnie na KHV, nie ma wielu takich zgłoszeń - zaznacza Krzysztof Tłoczek, ichtiolog z łódzkiego oddziału Polskiego Związku Wędkarskiego. - Karp to generalnie odporna ryba, jest hodowany od XIII wieku i na wiele chorób zdążyła się już uodpornić. Zagrożenie jest wtedy, gdy nagle pojawia się nowa choroba, która przychodzi z innego rejonu. W tym przypadku nie ma takiego zagrożenia.
Jak postępować, aby chronić się przed bólami pleców
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?