Zimno i wilgoć da się tu odczuć na każdym kroku. Dyskomfort potęguje deszczówka cieknąca z sufitu w korytarzu w pobliżu windy. Personel szpitala rozłożył tu ścierki na podłodze i porozstawiał miski.
W każdej sali widać pacjentów okutanych w grube swetry, szlafroki i ciepłe koce. Najgorzej jest na mieszczącym się na parterze oddziale ginekologicznym. - Ubieramy się na cebulkę, tylko tak możemy sobie radzić z zimnem. Mogliby zacząć już grzać... - mówi Elżbieta Olczak, która na piżamę założyła szlafrok, a kołdrę dodatkowo przykryła kocem. Jednak niektóre panie nie mogą same się o siebie zatroszczyć. - Jestem po operacji, leżę unieruchomiona - mówi Dorota Tracz. - Tu jest bardzo zimno, nie da się wytrzymać, zwłaszcza rano - dodaje.
Kiedy w szpitalu Jordana będzie ciepło? Chyba nieprędko, bo według pracowników lecznicy, nie jest tragicznie. - Gdy uznamy, że na oddziałach jest zbyt zimno, wyślemy pismo do dostawcy ciepła - mówi Zdzisław Pomajewski, kierownik techniczny szpitala. - Procedura przewiduje, że ogrzewanie włączymy, jeśli przez trzy kolejne dni słupek rtęci za oknem będzie pokazywać mniej niż 15 stopni - dodaje.
Nie lepiej jest w jedynym szpitalu w Pabianicach. Tam także rozpoczęcie sezonu grzewczego zależy od pogody.
- Odczucia pacjentów bywają subiektywne, my sugerujemy się prognozami meteorologicznymi. Kluczowe są dla nas temperatury panujące nocą - mówiła w czwartek Anna Błędniak, rzeczniczka szpitala w Pabianicach. I jednocześnie zapewniła, że do wieczora szpitalne kaloryfery będą już ciepłe.
Brak ogrzewania szefowie szpitali tłumaczą w różny sposób. Zdaniem niektórych, nie trzeba grzać, bo niedawno modernizowano budynek. - Ciepła jeszcze nie włączyliśmy, ale w szpitalu mamy powymieniane okna, które lepiej utrzymują temperaturę na oddziałach. Dodatkowo, w razie potrzeby, w salach chorych umieszczane są grzejniki elektryczne - mówi Iwona Bednarek, zastępca dyrektora łódzkiego szpitala im. Jonschera.
Na podobne rozwiązanie zdecydował się szpital w Sieradzu. Na razie rozdaje pacjentom koce i stawia grzejniki w salach. Według zapewnień naczelnej pielęgniarki, Haliny Pecyny, to sygnały od pacjentów będą decydować o włączeniu ogrzewania.
- Gdy siostry oddziałowe przekażą, że pacjentom doskwiera chłód, natychmiast taka informacja zostanie przekazana dyrekcji. Mamy własną kotłownię, więc włączenie ciepła potrwa chwilę - mówi Halina Pecyna.
Także szpital w Zgierzu ma do zaoferowania jedynie dodatkowe koce. Pomimo 13 stopni za oknem, tak jak wiele innych szpitali w województwie, nie zdecydował o uruchomieniu ogrzewania.
Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?