Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Przyjechała z Grecji, by usłyszeć wyrok sądu po 12 latach

Dorota Grąbczewska
Elżbieta T. przyjechała z Grecji, aby zakończyć sprawy z przeszłości
Elżbieta T. przyjechała z Grecji, aby zakończyć sprawy z przeszłości archiwum
Przed Sądem Rejonowym w Kutnie zakończyła się sprawa, która doskonale nadawałaby się na scenariusz filmu o wielkiej miłości, która zakończyła się dramatem. Rzecz dotyczy dwojga zakochanych z Dobrzelina.

Ona przed laty zakochała się w mężczyźnie, który był od niej o ponad 20 lat starszy. Po 4 latach związek rozpadł się. Po wielkiej miłości została nienawiść. Mężczyzna oskarżył dawną ukochaną o kradzież i podpalenie kiosku. Przez wiele lat sprawa nie mogła ruszyć z miejsca, gdyż Elżbieta T. wyjechała z kraju. Poszukiwania listem gończym przez 12 lat nie przyniosły efektu. Po raz kolejny okazało się, jak mało skuteczny jest wymiar sprawiedliwości. Sprawa zapewne nie trafiłaby na sądową wokandę, gdyby nie pani Elżbieta, która sama zgłosiła się do sądu, by wyjaśnić, dlaczego jest poszukiwana.

Romans trwał 4 lata. Z czasem uczucie wygasło, a kochankowie się rozstali. Niestety, w atmosferze awantury. Ryszard D. oskarżył konkubinę o kradzież artykułów ze sklepu oraz o jego podpalenie 8 marca 1998 roku. Po rozstaniu pani Elżbieta wyjechała za granicę. Dotarła do Grecji, gdzie założyła rodzinę. Ma syna. - Nie wiedziałam, że sprawa przeciwko mnie jest w sądzie - mówi pani Elżbieta. - Zaniepokoiło mnie, że do mojej mamy, 85-letniej kobiety, przychodzili policjanci pytając o mnie. Nie wiedziałam, o co chodzi. Poprosiłam znajomego, aby to sprawdził w Polsce. Wtedy okazało się, że przeciwko mnie został skierowany akt oskarżenia. Wtedy sama zgłosiłam się do sądu, by sprawę z Ryszardem D. zakończyć raz na zawsze, a policja nie nękała mojej mamy.

Jak mówi kobieta, o liście gończym wysłanym za nią też nic nie wiedziała.

- Przecież nigdzie się nie ukrywałam - mówi pani Elżbieta. - Kilka lat temu wyrabiałam w Kutnie paszport. Nie było żadnych problemów. W 2004 roku jako kucharka obsługiwałam sportowców na olimpiadzie w Grecji. Tam prześwietlali mnie bardzo dokładnie. Żadnych zastrzeżeń do mnie nie było. Gdybym nie czuła się niewinna, w ogóle bym się nie zgłaszała do sądu. Skoro przez 12 lat nie potrafili mnie znaleźć, to można sądzić, że przez kolejne lata byłabym nieznana.

W piątek sąd w Kutnie zdecydował, że pani Elżbieta jest winna kradzieży ze sklepu. Oddalił zaś drugi zarzut, dotyczący podpalenia sklepu.

Sąd skazał panią Elżbietę na 6 miesięcy pozbawienia wolności, zawieszając karę warunkowo na okres 2 lat. Kobieta ma też zapłacić Ryszardowi D. 2 tysiące złotych oraz 400 złotych kosztów sądowych.

- To proces poszlakowy - uzasadniał wyrok sędzia Tomasz Milski. - Z zeznań świadków wynika, że kradzież nastąpiła. Zabrane rzeczy widział u konkubiny też Ryszard D. Sąd nie zasądził naprawienia szkody w wysokości 6,5 tysiąca złotych, bowiem zdaniem sądu Ryszard D. zgłosił kradzież zbyt późno, po upływie 2 miesięcy od chwili gdy kochankowie rozstali się definitywnie.

Wyrok nie jest prawomocny. Ryszard D. nie chciał rozmawiać, zaś pani Elżbieta powiedziała nam, że będzie się odwoływać od wyroku, gdyż nie czuje się winna.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kutno.naszemiasto.pl Nasze Miasto