Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pobity uczeń w Topoli Królewskiej. 13-latek na tydzień trafił do szpitala

Dorota Grąbczewska
Coraz głośniej mówi się o dotkliwym pobiciu ucznia gimnazjum z Topoli Królewskiej. Pobicia dokonał inny uczeń gimnazjum, 15-letni Patryk. Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy syn jednej z pracownic łęczyckiego sądu.

Pobity 13-letni Bartek przez tydzień przebywał w łódzkim szpitalu. We wtorek został wypisany do domu. Ma złamaną kość jarzmową, stłuczoną siatkówkę oka i olbrzymi krwiak wokół lewego oka. Na szczęście stan zdrowia chłopca szybko się poprawia. Z lewej części twarzy ustępuje opuchlizna, choć w oku wciąż jest spory krwiak. Najważniejsze, że chłopak zaczyna widzieć i odzyskuje władzę w lewej części ciała, która zaraz po zdarzeniu była porażona. Jednak do szkoły nie wróci jeszcze długo.

- Mam żal do matki Patryka, którzy uderzył mojego syna przysparzając mu tyle bólu - mówi pani Anna, matka poszkodowanego chłopca. - Zero reakcji z jej strony. Nie usłyszałam od niej słowa przepraszam za wyczyn jej syna. Nie zapytała nawet o stan zdrowia Bartka. Kompletna znieczulica.

Do zdarzenia doszło w poniedziałek, 14 listopada, kilka minut przed godziną ósmą rano, w gimnazjalnej szatni. Bartka najpierw otwartą ręką uderzył inny chłopiec, po czym 15-letni Patryk niespodziewanie uderzył Bartka pięścią w twarz. Chłopak przewrócił się na posadzkę, z nosa pociekła mu krew.

- Zaraz po zdarzeniu zadzwoniliśmy po pogotowie, powiadomiliśmy też rodziców - mówi Jan Perka, dyrektor Gimnazjum w Topoli Królewskiej. - Zrobiliśmy od razu apel w szkole informując młodzież o zdarzeniu. Byłem zaskoczony, gdyż młodzież sama negatywnie oceniła zachowanie 15-letniego Patryka.

Jak się dowiedzieliśmy agresywne zachowania chłopaka to nie incydent i przypadkowa młodzieńcza brawura w zabawie. Patryk jest trudnym dzieckiem, które od dawna sprawiało problemy wychowawcze.

- Prowadzimy postępowanie w sprawie pobicia 13-latka - informuje Dariusz Kupisz, rzecznik z KPP w Łęczycy. - We wrześniu skierowaliśmy do Sądu Rodzinnego i Nieletnich w Łęczycy inną sprawę przeciwko temu młodzieńcowi. Ustaliliśmy, że chłopak w gimnazjum dokuczał innym uczniom.

Dalszą część artykułu przeczytasz na następnej stronie

- Patryka przyjęliśmy do gimnazjum w Topoli warunkowo, gdyż nie należy do naszego obwodu szkolnego - mówi Jan Perka, dyrektor gimnazjum w Topoli. - Łęczycką podstawówkę skończył z najniższą oceną z zachowania - naganną. To już pozwalało sądzić, że będą z nim kłopoty. Zrobiliśmy wyjątek, gdyż mama chłopca usilnie prosiła nas o pomoc, opinia Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej z Łęczycy też wskazywała, że zasadna byłaby dla niego zmiana środowiska.
Chcieliśmy pomóc mamie, dać chłopakowi szansę. Od początku były z nim kłopoty wychowawcze, ale rodzice współpracowali z nami.

Po roku uczęszczania do szkoły Patryk nie uzyskał promocji, powtarzał klasę. Przez cały czas był pod specjalną opieką szkolnego pedagoga. Zaczepiał innych uczniów, popychał ich, prześladował słownie. Pedagodzy zastanawiali się nawet, nad "oddaniem" go do macierzystego gimnazjum. Ale chłopak się uspokoił, zdał do II klasy. Wydawało się, że praca wychowawcza przynosi efekty.

- Niestety, po wakacjach zaczęły do nas docierać znów negatywne informacje o zachowaniu młodzieńca, również w swoim środowisku - mówi dyrektor.

Na wniosek szkolnego pedagoga sprawą zachowania 15-latka zajęła się policja. Uważano, że jak będzie mieć kuratora, to jego zachowanie zmieni się. - Byliśmy cierpliwi, uważaliśmy, że trzeba podać pomocną dłoń chłopakowi, gdyż i tak był skrzywdzony przez los - dodaje dyrektor. - Mama przyznała, że kłopoty z chłopakiem zaczęły się nasilać, gdy dowiedział się, że jest adoptowanym dzieckiem.

Niektórzy rodzice mają za złe dyrektorowi, że przyjął do szkoły "ancymona". Ten uważa, że każdemu dziecku trzeba dać szansę.

Dyrektor przytacza inny pozytywny przykład. Do szkoły też przyjęto chłopca, spoza obwodu, który przysparzał wielu kłopotów. Początkowo miał indywidualny tok nauczania, gdyż nie ze względów wychowawczych nie mógł chodzić do szkoły. Nie reagował na polecenia nauczycieli. Praca pedagogiczna przyniosła efekty. Chłopak już dolączył do klasy i zaczyna się zachowywać jak uczeń.

Rodzice pokrzywdzonego, 13-letniego Bartka są mniej wyrozumiali dla pedagogicznych eksperymentów w szkole. Nic dziwnego, gdyż ich dziecko mogło nawet
stracić wzrok. Obawiali się, też że po pobiciu Bartek może być częściowo sparaliżowany.

- Jak dojechałam do szkoły, było już pogotowie - opowiada pani Anna. - Bartek wyglądał koszmarnie. Zakrwawiony z gigantyczną opuchlizną okolicy oka. Nic nie widział. Byłam przerażona.

W łęczyckim szpitalu zrobiono mu podstawowe badania, tomografię głowy i karetką przewieziono do szpitala Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi. Jak opowiada rodzina pokrzywdzonego, dopiero na trzeci dzień chłopcu zaczęła powoli schodzić opuchlizna.

- Za dwa tygodnie jedziemy na kontrolę do nauerologa w Łodzi - dodaje pani Anna. - Po uderzeniu miał porażenie lewej strony ciała. Teraz powoli czucie wraca. Nie czuje jeszcze nosa i ust. Zostają jeszcze krwiaki w oku. Mam nadzieję, że i te dolegliwości miną. Lekarz powiedział mi, że tak dotkliwe obrażenia trudno spowodować uderzeniem z pięści.

Kobieta ma żal do matki 15-letniego Patryka, że nawet jej nie przeprosiła za zachowanie syna. Żal o to, że nie interesowała się stanem zdrowia ofiary.

- Matka chłopca, który kiedyś uderzył Bartka otwartą dłonią, zadzwoniła i przeprosiła za niestosowne zachowanie syna - opowiada pani Anna. - A tu kompletna znieczulica, brak reakcji, zainteresowania zdrowiem Bartka.

Informacja o pobiciu Bartka szybko dotarła do SP 4, do której chodził. - Bartek to spokojny chłopiec, ładny, dziewczyny go adorowały - mówi wicedyrektorka szkoły Krystyna Grochala, która go kiedyś uczyła.

Ludzie coraz głośniej zaczynają mówić o Patryku, który kłopoty wychowawcze sprawiał już w podstawówce. Stopień negatywny z zachowania wskazuje, że były z nim problemy wychowawcze.

- Dziś ludzie nam mówią, że Patryk był arogancki, czuł się bezkarny, bo ma mamusię pracującą w sądzie - dodaje pani Anna. - Dlatego będziemy występować do sądu w Łęczycy, aby sprawę nieletniego Patryka rozpatrywał inny sąd.

W środę Bartka odwiedzili koledzy z klasy wraz z wychowawczynią. Dyrekcja szkoły deklaruje, że jeśli będzie potrzeba to do chłopca może przychodzić psycholog. A ten jest mu bardzo potrzebny, gdyż chłopak na samą myśl o napastniku boi się. Pani Anna przyznaje, że szkoła zrobiła wszystko co należy. Z dyrekcją i wychowawczynią jest w stałym kontakcie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kutno.naszemiasto.pl Nasze Miasto