Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pielęgniarki z kutnowskiego szpitala przed redukcjami etatów uciekają na zwolnienia lekarskie

Dorota Grąbczewska
Dorota Grąbczewska
Lekarze i pielęgniarki z kutnowskiego szpitala przyznają, że mają coraz większy problem z opieką nad chorymi. Rodziny mogą pomagać hospitalizowanym, ale nie mają takiego obowiązku, a dwie lub trzy pielęgniarki na oddziale nie dają rady zapewnić należytej opieki mając kilkudziesięciu leżących pacjentów.

Narzekają też ordynatorzy. - Pielęgniarek jest tak mało, że bywa, iż lekarz zostaje sam na oddziale. A nas też jest za mało - wzdycha jeden z ordynatorów (nazwisko do wiadomości redakcji).

Lekarze i pielęgniarki mówią wprost: - Jeśli rodzina będzie niezadowolona z opieki nadchorym, będziemy odsyłać ich do dyrektora szpitala, który publicznie zapewniał, że to on odpowiada za funkcjonowanie szpitala. Tymczasem dyrektor Jacek Marynowski przyznaje, że przystępując do zwolnień grupowych nie przewidział, że większość zwalnianych pójdzie na zwolnienia lekarskie.

- Głupie tłumaczenie. Przecież każdy uciekałby na zwolnienie, wiedząc, że go zwolnią. Przecież za chwilę i tak tych koleżanek nie będzie w szpitalu - mówią pielęgniarki, które wciąż pracują. - Dyrektor nie uwzględnił też urlopów pracowniczych.

Pielęgniarki, które zostały w szpitalu, są już przepracowane, nie chcą też nadliczbowych dyżurów. Tymczasowo sytuację uratowało to, że część sióstr wróciła ze zwolnień lekarskich i odebrała wypowiedzenia, ale większość z nich i tak chciała odejść wcześniej, gdyż znalazły sobie inną pracę. Niestety, teraz skrócenia wypowiedzenia nie chce dyrektor.

Tymczasem niektóre z pracujących w szpitalu pielęgniarek mają nawet po 70 nadgodzin. - Boję się, że nasza praca za chwilę zamieni się w pracę niewolniczą, bo będzie nas za mało - mówi Anna Baranowska, przewodnicząca organizacji pielęgniarek i położnych w kutnowskim szpitalu. - Koleżanki już są zmęczone i nie chcą nadgodzin. Obawiam się, że wkrótce będzie jeszcze większy problem, bo zaczną odchodzić także te, które mają zostać w nowej spółce. A młodych koleżanek nie ma znów tak wiele. By być pielęgniarką, trzeba przecież skończyć studia. Już są sytuacje, że lekarze czuwają na dyżurce, bo pielęgniarki nie ma w oddziale, bo np. pojechała z chorym na badania.

- Nie dość, że jest nas mało, to sprzęt jest tak stary, że nam nie ułatwia pracy - mówią siostry. - Pielęgniarki narzekają też na szpitalne windy, które czasem zatrzymują się nawet 10 centymetrów poniżej poziomu piętra i muszą dźwigać wózki z chorymi.

- Robimy wszystko, od podania pacjentowi talerza po basen. Jesteśmy już zmęczone fizycznie i psychicznie. Nas się zwalnia, a administracja zawsze jest potrzebna. Za jedną opinię prawnika szpital płaci czasem tyle, co za miesięczną pensję pielęgniarki. To nie jest fair - dodają.

od 7 lat
Wideo

Pensja minimalna 2024

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kutno.naszemiasto.pl Nasze Miasto