Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Największa ubojnia pod lupą Straży Granicznej! Kontrola dotyczy pracy cudzoziemców

Dorota Grąbczewska
Straż Graniczna kontroluje kutnowską ubojnię Pini Polonia
Straż Graniczna kontroluje kutnowską ubojnię Pini Polonia fot. Piotr Panfil
Uzbrojeni funkcjonariusze Straży Granicznej stanęli w środę przed bramami największej w Polsce ubojni trzody chlewnej Pini Polonia. Wraz z nimi na kontrolę przybyli też inspektorzy Państwowego Inspektoratu Pracy z Łodzi.

Jak się dowiedzieliśmy, wspólnie sprawdzano legalność pobytu i zatrudnienia cudzoziemców. Kontrolowano wszystkich pracowników i podpisane z nimi umowy o pracę.

- To olbrzymie przedsięwzięcie - przyznaje Andrzej Świderski, dyrektor Okręgowego Inspektoratu Pracy w Łodzi. - W środę spisywaliśmy wszystkich, których zastaliśmy w zakładzie. Teraz będziemy te dane weryfikować z dokumentacją posiadaną przez pracodawców, (kilka firm - przypis red.) zatrudniających na rzecz Pini Polonia.

Z informacji przekazanych wcześniej przez pracowników zatrudnionych w ubojni wiemy, że w zakładzie pracowało wielu obcokrajowców spoza Unii Europejskiej. Rotacja ich zatrudniania też była bardzo duża. Mieszkali w wielu podkutnowskich motelach i wynajętych domach.

Czytaj więcej: Straż Graniczna legitymowała pracowników ubojni Pini, jaki skutek?

Osoby, które są obywatelami Unii, muszą mieć zezwolenie na pracę. Taką zgodę wydaje właściwy urząd wojewódzki. Jeśli okaże się, że obcokrajowcy nie mają pozwolenia na pracę i przebywają w Polsce nielegalnie, grozić im będzie deportacja.

Przypomnijmy, że po wcześniejszych kontrolach PIP w ubojni, skierowano do Urzędu Skarbowego w Kutnie wniosek o zbadanie nieprawidłowości polegających na wypłatach wynagrodzeń pracownikom bez potwierdzenia tego w dokumentacji. Z tych też powodów zawiadomienie zostało wysłane do kutnowskiego Zakładu Ubezpieczeń Społecznych.

Tymczasem pikanterii sprawie dodaje fakt, że coraz więcej byłych pracowników ubojni znajduje odwagę, by iść do Sądu Pracy i domagać się zapłaty za przepracowane nadgodziny.

Pozwy dotyczą zarówno spółki matki, czyli Pini Polonia, jak też firm z nią kooperujących w leasingu pracowników. Niezależnie od tego, kto był pracodawcą, wszyscy robotnicy pracowali po kilkanaście godzin, choć w ich umowach o pracę wpisywano 8-godzinny system pracy.

- Zdecydowałam się wnieść sprawę do Sądu Pracy, żeby pokazać Pini Polonia, że nie można oszukiwać ludzi - mówi Agnieszka Górecka, której proces właśnie się zaczął.


Czekamy na informacje od Czytelników. Piszcie na adres [email protected] lub komentujcie na stronie www.kutno.naszemiasto.pl

W naszym Kalendarzu nie ma imprezy, na którą się wybierasz? Powiadom nas!
Byłeś świadkiem ciekawego wydarzenia? Wyślij artykuł i zdjęcia!


emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rewolucyjne zmiany w wynagrodzeniach milionów Polaków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kutno.naszemiasto.pl Nasze Miasto