Dzień przed listopadowymi wyborami samorządowymi członkowie komitetu wyborczego burmistrza Krzysztofa Kalińskiego objeżdżali nocą Łowicz, aby sprawdzić, czy ktoś nie zrywa plakatów ich kandydata.
Jeden z nich Krystian C. około 1 w nocy 20 listopada zauważył, że Wojciech W., usuwa z tablicy położonej 200 metrów od jego domu wszystkie plakaty poza własnymi. Mężczyzna wezwał policję, która wszczęła w tej sprawie śledztwo.
Policyjne postępowanie zakończyło się przesłaniem do łowickiego sądu wniosku o ukaranie Wojciecha W. Zdaniem policji był on sprawcą dwóch wykroczeń: jedno polegało na zrywaniu ogłoszeń wyborczych, a drugie na zaśmiecaniu miejsca publicznego.
Wojciech W. nie przyznawał się konsekwentnie do winy. Twierdził, że jedynym jego błędem było to, że zaplakatował całą tablicę swoimi ogłoszeniami. Podkreślał przed sądem, że nie zachowałby się w sposób, jak zarzucają mu świadkowie, gdyż jego żona była podczas listopadowych wyborów komisarzem wyborczym. Chodzi tu o sekretarz miasta Marię Więckowską.
Sędzia Magdalena Piwowarczyk uznała jednak za wiarygodne zeznania świadków, którzy zgodnie obciążali kandydata PO. Wojciech W. został ukarany grzywną w kwocie 500 zł oraz zobligowany do zapłacenia 150 zł tytułem pokrycia kosztów sądowych.
Wyrok w tej sprawie nie jest prawomocny. Mieszkaniec Łowicza powiedział nam, że mimo iż nie zgadza się z decyzją sądu, to raczej nie będzie składał apelacji.
- Nie zamierzam kopać się z koniem - mówi rozżalony wyrokiem Wojciech W.
Przedstawiciele komitetu wyborczego burmistrza Łowicza są zadowoleni z sądowego wyroku.
Dziennik Zachodni / Wielki Piątek
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?