Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

W Gledzianowie ludzie w końcu się zbuntowali, nie pozwolili wylać cuchnącego osadu z ubojni

Dorota Grąbczewska
Dorota Grąbczewska
Mieszkańcy Gledzianowa w gminie Witonia zablokowali w środę samochód spółki Eko-Serwis, który na posesji Krzysztofa K. chciał wylać osad z ubojni Pini Polonia. Mieszkańcy wezwali policję.

Gdy spisano protokół, kierowca osadu nie wylał, ale pojechał z nim zaraz do Byszewa w powiecie kutnowskim, gdzie Krzysztof K. ma drugą posiadłość dzierżawioną po byłym PGR od Agencji Nieruchomości Rolnych.

Ale tam mieszkańcy też protestują. - We wtorek około godziny 17 jeden samochód wylał osady z Pini Polonia w miejscu dawnych silosów - mówią mieszkańcy Gledzianowa. - Rano pilnowaliśmy posesji. Gdy pojawił się następny samochód z Eko-Serwisu, nie pozwoliliśmy mu wylewać tego śmierdzącego paskudztwa. Fetor jest nie do zniesienia. My tu mieszkamy, nie chcemy, by osad przedostał się do wód gruntowych.

- Przed laty w silosach była kiszonka z kukurydzy - dodaje Wiesław Góreczny, mieszkaniec Gledzianowa. - Po latach nieużytkowania obiektu jest on w wielu miejscach uszkodzony. Kilka metrów dalej jest czysta rzeczka, która wpada do Bzury. Po wczorajszym deszczu ta maź z Pini popłynęła do rzeki. I to ma być ekologia?

Mirosław Włodarczyk, wójt gminy Witonia, jest zaniepokojony sytuacją. - Popieram protest, bo nikt nie chce mieć u siebie śmierdzącego składowiska - podkreśla. - Poza tym jestem zaniepokojony o stan gminnych ujęć wody, które znajdują się w pobliżu.

W odległości kilkudziesięciu metrów przebiega granica obszaru objętego ochroną Natura 2000.

W naszej obecności Mirosław Włodarczyk próbował skontaktować się z prezesem Eko-Serwisu, aby wyjaśnić sytuację. Chciał wiedzieć, jakim prawem firma składuje odpady bez zgody gminy. Prezes telefonów nie odbierał. Odebrała natomiast Wiesława Sawlewicz, prokurent firmy. - Mamy umowę na transport gnojowicy, jak i osadu z Pini Polonia - zapewnia prokurentka.

- Eko-Serwis ani właściciel Krzysztof K. nie mają zgody na gromadzenie odpadów na terenie naszej gminy, a odpadem jest przywieziony osad - twierdzi wójt Włodarczyk.

Po awanturze w Gledzianowie kierowca z osadem z Pini Polonia pojechał do Byszewa. Tam miał rozładować śmierdzący ładunek. Jednak byszewianie też protestują. Narzekają na fetor padliny z odpadów.

- Działamy zgodnie z prawem - mówi Marcelina K., żona właściciela gruntów. - Mamy atesty na odbierane z Pini Polonia osady i gnojowicę.

Łęczycka policja wszczęła w tej sprawie postępowanie wyjaśniające.

Co to jest gnojowica?

To sfermentowana mieszanina kału, moczu zwierząt i wody bez ściółki. Zbiorniki na gnojowicę są zwykle zagłębione w ziemi, aby chłód zmniejszał straty amoniaku. Po kilkutygodniowej fermentacji gnojowica nadaje się do nawożenia pól. Ziemię, na którą wylano gnojowicę, powinno się zaorać niezwłocznie. Tymczasem z Pini Polonia do Byszewa trafia dziennie około 60 tysięcy litrów substancji płynnej, która wylewana jest na nieużytki. Nikt tego terenu nie orze.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak postępować, aby chronić się przed bólami pleców

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kutno.naszemiasto.pl Nasze Miasto