Łódzki sąd orzekł, że Skowrońska została zwolniona bezzasadnie i nakazał przywrócenie jej na wcześniej zajmowane stanowisko na poprzednich warunkach pracy i płacy. Na wykonanie postanowienia sądu kutnowskie starostwo miało 7 dni od dnia ogłoszenia wyroku.
- Pisemnie poinformowałam PCPR i Starostwo Powiatowe w Kutnie, że jestem gotowa do podjęcia pracy na stanowisku dyrektora placówki i pojawię się w pracy - mówi Jolanta Skowrońska. - Gotowość do pracy zgłosiłam o jeden dzień wcześniej, gdyż nie chciałam stawiać pracodawcy pod murem w ostatnim momencie - wyjaśnia.
Jak się okazało, zamiast dyrektorskiego fotela na Skowrońską czekało skierowanie na badania lekarskie oraz tymczasowa posada księgowej z zachowaniem dotychczasowego wynagrodzenia. Jak przyznaje, dokumenty odebrała, ale z decyzją starostwa się nie zgadza.
- Pracodawca chyba nie rozumie wyroku sądu, ponieważ go nie wykonuje - kwituje krótko Jolanta Skowrońska. - Pismo przyjmuję do wiadomości, ale absolutnie nie zgadzam się z zaproponowanym stanowiskiem, gdyż wyrok sądu jest jednoznaczny - przywrócenie na dotychczasowe stanowisko na poprzednich warunkach pracy i płacy. Z wyrokami sądu się nie dyskutuje, po prostu trzeba je wykonać - dodaje.
Zapytaliśmy Mirosławę Gal-Grabowską, starostę kutnowskiego, ilu jest teraz dyrektorów w Powiatowym Centrum Pomocy Rodzinie oraz dlaczego starostwo nie zrealizowało wyroku sądu w pełnym jego brzmieniu.
- Z tego, co mi wiadomo, jest jeden dyrektor placówki - odpowiada wymijająco Mirosława Gal-Grabowska. - Każdy ma prawo do interpretacji tej sytuacji według własnego zdania. Sądzę jednak, że wypełniamy orzeczenie sądu - dodaje.
Jak mówi Gal-Grabowska, dalsze decyzje o tym, kto będzie dyrektorem PCPR, pełniąca tę funkcję obecnie Anna Antczak czy też Jolanta Skowrońska, podejmie zarząd powiatu. Kiedy to nastąpi, tego jednak nie precyzuje.
Opozycja całą sprawę nazywa skandaliczną i pyta, skąd zarząd powiatu weźmie pieniądze na wypłatę dotychczasowych zasądzonych odszkodowań pracownikom, którzy stracili pracę w związku ze stanowiskową karuzelą w jednostkach podległych starostwu.
- To kolejna decyzja podjęta pod wpływem czynników politycznych, a nie w oparciu o przesłanki merytoryczne - mówi Krzysztof Debich, radny Komitetu Obywatelskiego. - Sąd wydając wyroki kieruje się przepisami prawa, stąd taki a nie inny finał sprawy. Do tej pory zarząd powiatu przegrał już cztery podobne sprawy na łączną sumę odszkodowań około 80 tysięcy złotych. Za decyzje urzędników oczywiście zapłacą podatnicy - ucina.
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?