Jacek Boczkaja, wiceprezydent Kutna, w zastępstwie prezydenta Zbigniewa Burzyńskiego, który dwa tygodnie jest na urlopie, odpowiadał na zarzuty komisji rewizyjnej dotyczące braku nadzoru prezydenta nad działalnością spółek miejskich: Przedsiębiorstwem Wodociągów i Kanalizacji oraz Grupowej Oczyszczalni
Ścieków, które odpowiadają za jakość przyjmowanych ścieków od mega ubojni Pini.
- Z dokumentów jakie otrzymaliśmy od spółek wynika, że ścieki na dzień kontroli (w połowie lipca), wciąż nie spełniały ustalonych parametrów, a prezes GOŚ w majowych pismach podnosiła, że okresowo istnieje zagrożenie dla normalnego funkcjonowania oczyszczalni, stąd nasze obawy i zwołanie nadzwyczajnej sesji - mówił Włodzimierz Klimecki, radny PiS. Tymczasem zarówno Jacek Boczkaja jak i prezes GOŚ zapewniali, że ścieki w Pini nie stanowią zagrożenia dla środowiska.
Kilka dni temu w Pini uruchomiono urządzenia do automatycznego pobierania prób przez całą dobę, zaś 10 sierpnia, czyli dzień przed nadzwyczajną sesją dokonano odbioru końcowego przyłącza. Pomiędzy radnymi a wiceprezydentem Boczkają wywiązała się długa dyskusja, czy prezydent właściwie sprawował nadzór nad spółkami i realizacją zobowiązań Pini. Zdania były podzielone i żadna ze stron nie potrafiła przekonać drugiej co do swoich racji. - Zgodnie z art. 212§1 prawo kontroli służy wspólnikom, prezydent mógł żądać od zarządu spółek wyjaśnień, zresztą 27 kwietnia publicznie sam zapewniał, że jeśli Pini nie wywiąże się z zobowiązań to będzie zastosowany plan B. Wyjątkową przychylność widać w poczynaniach prezydenta w stosunku do tej spółki. Co by się stało, gdyby Pini najpierw zakończyła inwestycję a dopiero uruchamiała produkcję, tak jak to robią inne firmy.
W obronie prezydenta stanął Mieczysław Gałusa, który zarzucał radnym, że zwołanie nadzwyczajnej sesji w sprawie Pini jest działaniem politycznym. - A jaką decyzję miał podjąć prezydent? Zamknąć firmę, w której pracuje ponad 700 osób.
Wypowiedź radnego wywołała lawinę niezadowolenia. - Przykro, że pan podzielił radnych - mówił Andrzej Bieniek, przewodniczący komisji rewizyjnej. - Nasze działania były w trosce o należyte funkcjonowanie ubojni. Jeśli chociaż o tydzień inwestycje w ubojni przyśpieszono to nasza praca nie poszła na marne. Dziwię się, że dziś ktoś mówi, że to naganne, że zajęliśmy się sprawą.
Radni z ugrupowania prezydenta Zbigniewa Burzyńskie-go, odrzucili wniosek by komisja rewizyjna przeprowadziła ponowną kontrolę. - Jeśli w Pini jest tak dobrze, jak to zapewniają wiceprezydent i prezes GOŚ, to czego się boicie? Rodzą się od razu kolejne wątpliwości - dodaje Andrzej Bieniek.
Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?