Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Mija 100 dni od powołania nowego zarządu powiatu. To pierwsza w tej kadencji okazja do podsumowania

Ł. Janikowski, Justyna Sola-Stańczyk
Łukasz Janikowski
Mija właśnie pierwsze 100 dni od powołania nowego Zarządu Powiatu Kutnowskiego. Rada wybrała go 2 grudnia ubiegłego roku. Starosta Mirosława Gal-Grabowska (PO), wicestarosta Konrad Kłopotowski (PiS) oraz Mirosław Ruciński (SLD), Sylwester Reterski (PiS) i Zdzisław Trawczyński (PSL) już drugiego dnia wzięli się ostro do pracy. Zaczęli od... zwolnień.

- Starostwo naszpikowane było ludźmi starego układu - mówi wicestarosta Konrad Kłopotowski. - Tam panował wręcz "syndrom skandynawski". (Sądzimy, że staroście chodziło o syndrom sztokholmski, czyli stan psychiczny, który pojawia się u ofiar porwania lub u zakładników, wyrażający się odczuwaniem sympatii i solidarności z osobami je przetrzymującymi - przyp. red.) Nie był to przyjazny urząd. Wszędzie były kamery, a podgląd był w gabinecie starosty. Usunęliśmy monitoring. Ludzie powitali nas jak wybawców, ale oczekiwali też konkretnych działań.

Porządki w starostwie i jednostkach podległych mocno zdominowały pierwsze tygodnie pracy zarządu. Już 3 grudnia z pracy wyleciała więc Agnieszka Wyroślak z Biura Rady Powiatu. Problem w tym, że jej zwolnienie wiązało się ze zmianą struktury organizacyjnej urzędu, a tę zatwierdzić powinni wcześniej radni. Drobiazg? 13 grudnia ze stanowiska poleciała też Jolanta Skowrońska, dyrektor Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie. Straciła pracę za niewłaściwy nadzór nad likwidacją Placówki Opiekuńczo-Wychowawczej "Nadzieja" w Żychlinie i konkurs na stanowisko kierownika Ośrodka Interwencji Kryzysowej (wygrany przez byłą starostę Dorotę Dąbrowską).

Tu - idąc tokiem myślenia wicestarosty - "syndrom skandynawski" - już nie działał. Rozpoczęły się za to pielgrzymki do starostwa a Mirosława Gal-Grabowska niczym "gąbka na ludzkie łzy" wysłuchiwała skarg i zażaleń. W tym samym czasie trwały zakulisowe pertraktacje. Zwolnieni przez zarząd Dąbrowskiej mogli liczyć na ugody zawierane z nową władzą. Tak do pracy powrócił Radosław Pawlak, który zastąpił ostatecznie Patrycję Jagiełło, na fotelu dyrektora Domu Pomocy Społecznej w Malinie. To déja vu, bo wcześniej - to Jagiełło zastąpiła Pawlaka. Zmiany nie ominęły też rad nadzorczych obu powiatowych spółek - PKS i szpitala.

Ale zostańmy jeszcze przy szpitalu. Tu też mieliśmy swoiste qui pro quo. Jeszcze w listopadzie stary zarząd podjął uchwały o wyznaczeniu likwidatora SPZOZ i o odwołaniu dyrektora tej placówki. Obie dotyczyły Jacka Marynowskiego. Nowy zarząd uchylił je 8 grudnia ubiegłego roku. Tymczasem nowego likwidatora SP ZOZ zarząd powołał dopiero 13 grudnia, a Marynowskiego odwołał z funkcji dyrektora dopiero 28 grudnia. Choć to wydaje się być mocno skomplikowane, sedno sprawy jest proste. Kto był likwidatorem SPZOZ od 1 grudnia do 13 grudnia? Kto sygnował przepływ środków finansowych pomiędzy NFZ, nowym i starym szpitalem? Czy można postawić podmiot gospodarczy w stan likwidacji bez ustanowienia likwidatora? O to m.in. chcieliśmy zapytać zarząd. Niestety, dostaliśmy tylko lakoniczną odpowiedź od Wojciecha Dąbrówki, nowego inspektora ds. kontaktów z mediami którą cytujemy w całości: - "Zapewniam, że Zarząd Powiatu czuje upływ czasu. Na podsumowanie pozwoli sobie, kiedy minie 100 dni pracy, a to jeszcze nie nastąpiło".

- Kwestie personalne to tylko wierzchołek niekompetencji tego zarządu - mówi wprost radny Krzysztof Debich. - Wpadką była też próbą wprowadzenia zmian w budżecie powiatu w grudniu ubiegłego roku, jeszcze przed powołaniem komisji. To przecież jawne łamanie statutu powiatu. Na szczęście zarząd się ostatecznie z tego wycofał, bo zwróciłem im na to uwagę. Potem jeszcze kwestia niezgodności pomiędzy wieloletnią prognozą finansową a budżetem powiatu. RIO finalnie zatwierdziło budżet po autopoprawce zarządu. Po co się było upierać? Ale to nie jedyne sygnały o braku poszanowania prawa. Ta ekipa niczym nie różni się od poprzedniej. Chodzi tylko o personalia, by zmienić ludzi na stołkach. Przykład? Ogłoszenie przetargu na obsługę prawną starostwa, a gdy okazało się, że wypadł nie po myśli - zarząd zatrudnił konkretnego prawnika na umowę o pracę. W obu przypadkach pokrywały się nawet obowiązki. To po co to? - pyta wciąż retorycznie radny Debich.

Ciekawie wyglądała też sprawa powołania zastępcy dyrektora PCPR. Stanowiska tego wcześniej w tej jednostce nigdy nie było. W Biuletynie Informacji Publicznej przez kilka dni widniała nawet niewłaściwa wersja nowego regulaminu organizacyjnego PCPR z rażącymi błędami, które uniemożliwiały przeprowadzenie konkursu na zastępcę dyrektora PCPR. Bo gdyby literalnie traktować prawo - regulamin przewidywał stanowisko wicedyrektora, a takiego nie ma w ustawie o pracownikach samorządowych. Korekty dokumentów w BIP dokonano w dniu, kiedy uchwałę o nowym regulaminie zaskarżono u wojewody. Winą zarząd obarczył pracownika, który obsługuje BIP. Czy szeregowi pracownicy starostwa teraz sami decydują o tym, które wersje dokumentów publikować? Czy wraz z ostatecznymi wersjami dokumentów dostają także te robocze?

Wielkie sprzątanie trwa nadal. Właśnie zaczął się audyt w urzędzie pracy. Dotychczasowy rzecznik, Maciej Zemło, już w trakcie urlopu zaczął mieć problemy zdrowotne. A nowy "specjalista od PR w starostwie", wspomniany już Wojciech Dąbrówka zanim wygrał konkurs na to stanowisko, prowadził audyt w wydziale promocji w ramach umowy-zlecenia i jak sam pisze - stwierdził wiele nieprawidłowości.

- Te zmiany to nie tylko kosmetyka - mówi Zdzisław Trawczyński, członek zarządu. - Ewidentne są niedociągnięcia poprzedniej ekipy. Ciągle dowiadujemy się o czymś nowym i próbujemy to porządkować.

O pierwszych 100 dniach zarządu powiatu nie udało się nam porozmawiać ze starostą Mirosławą Gal-Grabowską. Czy to kolejny unik urzędującego starosty?
W starostwie pracownicy już żartują, że jedyną samodzielną decyzją starosty Gal-Grabowskiej jest ta o... zamykaniu na klucz toalet.

- Starostwo jest urzędem przyjaznym - mówi Mirosław Ruciński. - Nie wszystkie toalety są zamykane na klucz. Do dyspozycji petentów jest WC na parterze.
- Sukcesem tego zarządu jest m.in. nasza wizyta w Ministerstwie Zdrowia - mówi Zdzisław Trawczyński. - Byliśmy tam z mojej inicjatywy i spotkaliśmy się z wiceministrem Adamem Fronczakiem, by rozmawiać o szpitalu.

Niestety, według naszych informacji Fronczak wiceministrem tego resortu nie jest. Jest za to podsekretarzem stanu. Urząd wiceministra piastuje natomiast Andrzej Włodarczyk i to właśnie jemu podlega program przekształceń szpitali zwany planem B.

- Trudno mówić o sukcesach - przyznaje Konrad Kłopotowski. - Dobrze, że w szpitalu mamy już względny spokój.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kutno.naszemiasto.pl Nasze Miasto