Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Mieszkańcy wsi Borowe twierdzą, że ubojnia bezprawnie zalewa łąki ściekami

Rafał Kuś
Kamil Bejm, syn właściciela ubojni, stoi obok kompostownika
Kamil Bejm, syn właściciela ubojni, stoi obok kompostownika Fot. Rafał Kuś
Mieszkańcy wsi poskarżyli się inspektorom środowiska, że ubojnia Jan-Mar bezprawnie składuje tony piór na polach i zalewa łąki ściekami.

Częstochowska delegatura Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska wszczęła postępowanie w tej sprawie. - Kontrolujemy sposób postępowania firmy z odpadami oraz zgodność dokumentacji z aktualnym stanem. Badamy parametry ścieków. - mówi kierownik delegatury Maciej Zięba.

Borowe to niewielka wieś w gminie Wręczyca Wielka. Liczy ok. 1000 mieszkańców.

Firma Jan-Mar działa na końcu wsi między domami jednorodzinnymi. Mieszkańcy twierdzą, że łąki za posesją firmy toną w ściekach i fekaliach. - Łąki zalane są cuchnącymi ściekami, który płyną dalej. Smrodu nie można wytrzymać. Boimy się o swoje zdrowie - mówi mieszkanka Borowego, która prosi o anonimowość.

Faktycznie, teren jest mocno podmokły, a łąki tuż za ogrodzeniem przypominają bagno. Cuchnące ścieki wpływają do rowu oddalonego o kilkadziesiąt metrów od zakładu.

Marek Bejm, właściciel ubojni, przyznaje, że ścieki odprowadza na łąki, które są jego własnością. - Gdzie mam to robić, skoro w gminie nie ma oczyszczalni ścieków? - pyta. I dodaje. - Wszystkie ścieki oczyszczane są przez separatory.

Państwo Bejmowie nie mogą zgodzić się z zarzutami mieszkańców. Twierdzą, że część obszaru należącego do nich to mokradła, a zalane łąki to efekt zimowych roztopów. - Nie rozumiem złości mieszkańców. Przecież nie zalewamy cudzych łąk, a wyprowadzane ścieki nie są niebezpieczne - uważa Marek Bejm.

Inspektorzy ochrony środowiska twierdzą, że ścieki można wyprowadzać na łąki, ale trzeba mieć na to odpowiednie pozwolenie.

Mieszkańcy skarżą się również na składowanie piór przez firmę w betonowej niecce, która znajduje się na działce oddalonej od ubojni o kilkaset metrów. - To kompostownik, na który mamy pozwolenia. Przekładamy pióra słomą i wapnem. Robi tak wiele ubojni - przyznaje Marek Bejm. - Podpisaliśmy umowę z firmą na utylizację piór. W tym tygodniu zostaną wywiezione.

Sprawą zainteresował się Wydział Rolnictwa i Ochrony Środowiska w kłobuckim starostwie. Zdaniem Jerzego Bardzińskiego, naczelnika wydziału, firma nie ma pozwolenia na kompostownik. - Przeanalizowaliśmy dokumenty i okazało się, że nie ma w nich żadnych uregulowań dotyczących kompostownika do składowania piór. Z punktu widzenia ochrony środowiska pióra muszą być od razu utylizowane.

Choć fetor z betonowej niecki ciągnie się na kilkadziesiąt metrów, właściciel firmy zapewnia, że składuje tam tylko pióra. Jerzy Bardziński uważa, że smród mogą powodować szczątki zwierząt.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Nie tylko o niedźwiedziach, które mieszkały w minizoo w Lesznie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na klobuck.naszemiasto.pl Nasze Miasto