Listę "grzechów" sklepów i restauracji na wsiach i w miasteczkach regionu przygotowali inspektorzy handlowi z Łodzi i województwa. Odwiedzili w sumie 85 takich sklepów i knajp, a zastrzeżenia mieli do 52 z nich, czyli do 61 procent. Lista przewinień jest wyjątkowo długa, a zaczyna się od niewłaściwych paragonów wydawanych w skontrolowanych placówkach.
W pięciu sklepach było brudno, na regałach kłębił się kurz, lodówki nie były myte od dawna, a za ladami trzymano odpadki i śmieci w otwartych koszach. Ciastka były natomiast tak przechowywane, że wpadały do nich różne zanieczyszczenia.
To jeszcze nie wszystko.
- W 31 placówkach do sprzedaży były oferowane artykuły spożywcze po terminach przydatności do spożycia - czytamy w raporcie Wojewódzkiego Inspektoratu Inspekcji Handlowej w Łodzi. - Zakwestionowane zostały 164 partie i wartości ponad 2.100 zł.
Właściciele sklepów i restauracji ze wsi i miasteczek województwa łódzkiego byli także na bakier z przepisami o miarach i wagach. W 26 placówkach wagi albo w ogóle nie miały legalizacji albo oznaczenia były kompletnie nieczytelne lub zniszczone. W takich przypadkach można się spodziewać, że waga towarów może się nie zgadzać i być np. zawyżona.
Okazuje się także, że nawet na wsi czy w małej miejscowości trudno jest o prawdziwie wiejskie pieczywo. Inspektorzy handlowi przyjrzeli się bliżej bułkom wiejskim z ziarnami, bagietkom wiejskim, których nazwa wskazywała, że są przygotowywane według tradycyjnych przepisów. Tak jednak nie było.
- Do ich produkcji wykorzystano m.in. środek do przetwarzania mąki E 300, substancję zagęszczającą guma guar, a także emulgator E 472e - podkreślają inspektorzy handlowi.
Nie zgadzały się także informacje o składzie i masie towaru, które umieścił jego producent. W wędlinach np. wymieniono w składzie biało roślinne oraz emulgator, natomiast nie zawierały tych składników.
Sześć kolejnych produktów, które miały nie zawierać konserwantów, tak naprawdę miały w składzie azotyn sodu, w niektórych sklepach brakowało wykazu składników, które mogą powodować alergie. Jeden z właścicieli sklepu natomiast nie miał prawa go prowadzić. Okazało się bowiem, że nie uzyskał pozwolenia od sanepidu ani nie złożył wniosku o zarejestrowanie placówki.
Na właścicieli sklepów i restauracji na wsiach i w miasteczkach posypały się kary. W sumie 48 z nich ma zapłacić 6,8 tys. zł, głównie za wagi bez ważnej legalizacji oraz niewłaściwe przechowywanie żywności. Handlowcy musieli także zutylizować przeterminowane jedzenie, a trzech z nich będzie się tłumaczyć przed urzędem skarbowym. O nielegalnym sklepie został także powiadomiony sanepid.
Podobne kontrole są prowadzone regularnie i właściciele sklepów i restauracji nie tylko na wsiach i w miasteczkach muszą się ich spodziewać. Inspektorzy mogą także wrócić do skontrolowanych wcześniej miejsc i sprawdzić, czy wszystko jest tak jak należy.
9 ulubionych miejsc kleszczy w ciele
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?