Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pracownicy ubojni zażądali zaległej wypłaty. Szef zagroził, że będzie musiał ich zwolnić

Dorota Grąbczewska
W piątek duża część zmiany pracowników ubojni w Pini Polonia wyszła protestować. Kilkadziesiąt osób zgromadziło się przed bramą i nie wchodziło do zakładu. Żądali zapłaty za pracę w marcu. Po kilkudziesięciu minutach pertraktacji z dyrekcją firmy, która jest podwykonawcą ubojni Pini Polonia, podjęli pracę. Usłyszeli obietnicę zapłaty, ale też zwolnień osób, które pracy odmówią.

Ludzie byli bardzo zdenerwowani. Oczekiwali, że w piątek o godzinie 11 będą już mieć wypłaty na kontach. Niestety, okazało się, że pieniędzy nadal nie ma.

Zbuntowani są pracownikami firmy, oferującej zatrudnienie dla Pini Polonia. Firma zatrudniła ich dopiero od 1 marca. Wcześniej byli pracownikami innego pośrednika - Meat Pros z Bielska-Białej.

- Walczymy o swoje pieniądze, na które ciężko zapracowaliśmy - mówili przed bramą zdenerwowani pracownicy. 10 kwietnia przypada w niedzielę, więc pieniądze powinny być na kontach już dzisiaj. W czwartek nam obiecywano, że pieniądze zostały wysłane. A nie zostały!

- Jesteśmy z całej Polski, na weekend większość z nas wraca do domów i chcieliśmy zawieźć do domu pieniądze, nasze rodziny czekają - dodaje jeden z pracowników. - Mamy terminowe rachunki do opłacenia. Bank nie będzie pytać czy już dostaliśmy pieniądze, albo z jakiego powodu ich nie mamy. Banki i instytucje naliczą nam odsetki.

Ludzie byli bardzo zdeterminowani. Po kilkunastu minutach do protestującej załogi z wydziału uboju trzody wyszła dyrektor firmy Pini Polonia. Było już po godz. 11. Ludzie powinni stać przy taśmie produkcyjnej, a tymczasem wciąż stali przed bramą zakładu.

- Dzisiaj jest dopiero 8 kwietnia, nie ma żadnego spóźnienia w zapłacie za pracę - przekonywała pani dyrektor. - Zaczęliśmy dzisiaj wysyłać przelewy, ale wszystkich jednocześnie nie da się zrealizować. Wyjątkowo zdecydowaliśmy, że na zakończenie pracy dostaniecie koperty z częścią wynagrodzenia, reszta trafi na wasze konta. A teraz proszę iść do pracy.

Jednocześnie pani dyrektor poprosiła do biura kilku protestujących pracowników. Pozostali sądzili, że reprezentanci załogi będą negocjować dalej z pracodawcą. Po chwili wyszli przed bramę oświadczając, że zostali zwolnieni, gdyż za głośno protestowali.

Zapanowała konsternacja. Jedni od razu chcieli iść do pracy, inni chcieli być solidarni ze zwolnionymi i odmówić pracy.

Do protestujących pracowników wyszedł w końcu szef ubojni, oświadczył ludziom, że na koniec zmiany dostaną koperty z pieniędzmi, a jeśli nie podejmą pracy, to wszystkich czeka zwolnienie.

Wizja utraty pracy przekonała ludzi. Wrócili do pracy.


Czekamy na informacje od Czytelników. Piszcie na adres [email protected] lub komentujcie na stronie www.kutno.naszemiasto.pl

W naszym Kalendarzu nie ma imprezy, na którą się wybierasz? Powiadom nas!
Byłeś świadkiem ciekawego wydarzenia? Wyślij artykuł i zdjęcia!


emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kto musi dopłacić do podatków?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kutno.naszemiasto.pl Nasze Miasto