Sprawę prowadziła sędzia Anna Zbyrowska, która próbowała doprowadzić do mediacji obu stron. Choć ksiądz Krzysztof przed rozpoczęciem rozprawy przywitał się przez podanie ręki z księdzem biskupem Dziubą, to na sali rozpraw obie stron nie wyraziły zgody na ugodowe załatwienie sporu.
Na zgodny wniosek powoda oraz mecenasa Grzegorza Stefańskiego, pełnomocnika pozwanego sąd postanowili wyprosić z sali licznie zgromadzonych przedstawicieli mediów i dalej prowadzić rozprawę przy zamkniętych drzwiach.
Powodem decyzji sędzi Zbyrowskiej było to, iż podczas rozprawy mogą zostać ujawnione wrażliwe informacje dotyczące powoda, który jest kapłanem i może utracić zaufanie wiernych. Przedstawicielka SR w Łowiczu zapowiedziała jednak od razu, że wydanie orzeczenia odbędzie się w trybie jawnym oraz poinformowała, że po wysłuchaniu stron sprawa zostanie odroczona.
Ostatecznie jednak sąd nie wydał merytorycznego rozstrzygnięcia w tej sprawie. – Powód wycofał pozew ze zrzeczeniem się roszczenia (odznacza to, że nie będzie mógł ponownie wystąpić na drogę sądową w tej sprawie – przyp. red.) – informuje Anna Czerwińska, wiceprezes Sądu Rejonowego w Łowiczu. – Taka decyzja skutkowała tym, iż postępowanie sądowe zostało umorzone.
Diecezja łowicka skupia prawie 590 tysięcy wiernych z części województwa łódzkiego oraz mazowieckiego. Są oni objęci posługą kapłańską 410 duchownych. Jednym z nich jest ks. Krzysztof.
Kapłan pod koniec wakacji 2014 roku w drodze do swego ówczesnego proboszcza z powiatu sochaczewskiego uległ wypadkowi samochodowemu. Po wyjściu ze szpitala poszkodowany ksiądz skontaktował się z Zakładem Ubezpieczeń Społecznych, pytając jakie świadczenia mu się należą.
- Otrzymałem odpowiedź, że powinienem poinformować przełożonych i dostarczyć kartę wypadku - czytamy w pozwie złożonym do Sądu Rejonowego w Łodzi, który następnie trafił do SR w Łowiczu.
Zgodnie z informacją otrzymaną z ZUS kapłan listem poleconym zgłosił księdzu Stanisławowi Plichcie, kanclerzowi Kurii Diecezjalnej Łowickiej, iż uległ wypadkowi i poprosił o zgłoszenie wypadku do ubezpieczyciela społecznego. Kapłan twierdzi, że odpowiedziano mu, iż „nie zgłoszą wypadku, bo nie pracuje w diecezji (…) ani w kurii łowickiej”.
Poszkodowany wikariusz odpisał, że jego prośba nie jest związana z pracą, ale „z tytułem ubezpieczenia osób duchownych na mocy ustawy z 30 października 2002 roku o ubezpieczeniu społecznym z tytułu wypadku przy pracy i chorób zawodowych”. Ks. Krzysztof uważa, że według zapisów tego aktu prawnego ustalenia okoliczności i przyczyny wypadku osoby duchownej dokonuje właściwa instytucja diecezjalna i czyni to w karcie wypadku.
Zdaniem księdza pozywającego do sądu biskupa diecezja powinna zawiadomić o wypadku ZUS, sporządzić w ciągu 14 dni jego kartę i uznać zdarzenie za związane z pracą lub też nie, a następnie przekazać wspomniany dokument osobie poszkodowanej i przyjąć jej wyjaśnienia. Ks. Krzysztof w pozwie sądowym informuje, iż 16 października 2014 roku spotkał się w tej sprawie z księdzem biskupem Dziubą. Ordynariusz diecezji łowickiej miał mu grozić i szantażować go, aby nie informował „kogokolwiek” o tym, że był ranny.
- Usłyszałem, że żadnych dokumentów nie będzie, żadnej policji i ZUS również, a ja mam się leczyć z własnych pieniędzy - tak ksiądz Krzysztof relacjonuje swoją rozmowę z biskupem w piśmie procesowym. - Podporządkowałem się biskupowi i złożyłem w grudniu 2014 roku oświadczenie, że wziąłem kredyt (…) 40 tys. zł na leczenie, jak mi polecił, i nie poinformowałem żadnej instytucji państwowej, że byłem ranny - tak, jak mi nakazał.
Ksiądz wikariusz nie złożył jednak broni i przez dwa lata, do 2016 roku, dostarczał władzom kościelnym w Łowiczu opinie różnych instytucji, które miały twierdzić, iż „obowiązkiem instytucji diecezjalnej jest sporządzenie karty wypadku”. Bez niej żaden ksiądz - nawet sam opłacający ubezpieczenie - nie otrzyma świadczeń.
Duchowny twierdzi, że dalej odmawiano mu wydania dokumentu, i że był ignorowany. Cierpliwość księdza skończyła się w marcu 2016 roku, gdy w kurii diecezjalnej pojawił się z pismem „z upoważnienia prezesa ZUS”, prosząc o wydanie karty wypadku. Po odmowie ks. Krzysztof powiadomił o sprawie organy ścigania. Śledczy nie dopatrzyli się jednak naruszania prawa przez jego przełożonych, a zażalenie na ich decyzję odrzucił sąd.
Ostatecznie sprawa trafiła na sądową wokandę z powództwa cywilnego. Autor pozwu wnosi do sądu o przesłuchanie w tej sprawie księdza biskupa Andrzeja F. Dziubę, ekonoma diecezjalnego ks. Adama Matysiaka, kanclerza ks. Stanisława Plichtę oraz wikariusza generalnego ks. Wiesława Wronkę.
O skomentowanie roszczeń i ich zasadności przedstawiciele mediów zgromadzeni w sądzie zapytali adwokata Grzegorza Stefańskiego. W imieniu pozwanego biskupa i swoim odpowiedział on, iż odmawiają udzielania komentarzy do czasu prawomocnego rozstrzygnięcia sprawy sądowej.
Obaj duchowni domówili się w sprawie wycofania pozwu, gdy opuścili salę rozpraw. Nieznane są szczegóły tego porozumienia.
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?