Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Lekarze rezygnują z pracy w szpitalu, czy oznacza to koniec leczenia pacjentów?

Łukasz Janikowski
Łukasz Janikowski
Zatrudnieni w NZOZ Kutnowski Szpital Samorządowy lekarze mają dosyć pogarszającej się sytuacji placówki. Postanowili nie czekać na finał restrukturyzacji SP ZOZ i zaczęli składać wypowiedzenia.

Pierwszy zrobił to ginekolog Waldemar Czerwiński, szef Ogólnopolskich Związków Zawodowych Lekarzy w kutnowskim szpitalu. W jego ślady poszło trzech chirurgów.

- Mam dość tego bałaganu - nie przebiera w słowach Waldemar Czerwiński, pytany o przyczyny napisania wypowiedzenia. - Poszukam pracy w sąsiednim szpitalu, za godziwe pieniądze i w normalnych warunkach. Dyrekcja tej placówki nie jest żadnym partnerem do rozmów, nad niczym nie panuje. Tu nawet nie ma z kim merytorycznie porozmawiać.

W szpitalu nieoficjalnie mówi się, że medycy chcieliby dostać po dwa tysiące złotych pod-wyżki. Dyrekcja uważa, że złożenie wypowiedzeń to manewr, który ma zmusić ją do ustępstw. - To lekarze z wieloletnim stażem, mają trzymiesięczne wypowiedzenia, więc działalność oddziałów nie jest zagrożona - uspokaja Jacek Mary-nowski, zastępca dyrektora NZOZ KSS ds. medycznych. - Mam nadzieję, że w tym czasie uda się z nimi dogadać lub znaleźć następców. Nie jest tak, że pacjenci zostaną bez lekarzy.

Postanowiliśmy sprawdzić, czy rzeczywiście obsada lekarska na oddziałach szpitala jest niezagrożona. Pojechaliśmy na chirurgię. Po wyjściu z windy natknęliśmy się na pacjentkę, która bezskutecznie szuka lekarza.

- Od dwóch godzin czekam na chirurga, który podpisze wypis, wystawi mi zwolnienie i będę mogła iść do domu - mówi Zofia Frydrysiak. - Jestem po operacji nogi. Nie wiem, ile to czekanie i szukanie lekarza jeszcze potrwa, a niebawem mam odebrać syna ze szkoły.

Jak udało się nam dowiedzieć, dyżur na chirurgii pełnił jeden lekarz. Nikt nie mógł jednak ustalić, gdzie jest. - Doktor może być na bloku operacyjnym albo w izbie przyjęć - usłyszeliśmy w sekretariacie oddziału.

Z pytaniem, gdzie podziali się lekarze z chirurgii, ponownie udaliśmy się do dyrekcji. - Ordynator z jednym z chirurgów pojechali do Warszawy na egzamin specjalizacyjny, jeden z lekarzy poszedł do domu po dyżurze. W pracy jest dziś dwóch chirurgów, jeden na oddziale, a jeden w przychodni - informuje Jacek Marynowski. - W razie nagłej potrzeby dzwonimy po nich. A wypis to najmniej ważna czynność przy pacjencie.

- Może w ogóle lepiej zlikwidować dyżury lekarskie? - ironizuje Barbara Mordzak, szefowa szpitalnej Solidarności. - Lekarze powinni tylko siedzieć pod telefonem. Byłoby zdecydowanie taniej dla szpitala.

Okazało się, że słowa doktora Waldemara Czerwińskiego to najtrafniejszy komentarz do sytuacji panującej w kutnowskim szpitalu.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kutno.naszemiasto.pl Nasze Miasto