Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

27-latek z Podolina nadal poszukiwany. Kto pomoże go odnaleźć?

Karolina Wojna
Bliscy zaginionego mają żal do policji, że poszukiwania są prowadzone nieudolnie
Bliscy zaginionego mają żal do policji, że poszukiwania są prowadzone nieudolnie Dariusz Śmigielski
Policja nadal szuka 27-latka z Podolina. Wg rodziny zaginionego robi to nieudolnie.

Dla Emilii Rękar to najgorsze chwile w życiu. Od kilku dni - jak dotąd bezskutecznie - prowadzi poszukiwania swojego brata. Mężczyzny szuka także policja, szukają strażacy, sąsiedzi. Zdaniem rodziny zaginionego, akcja prowadzona jest nieudolnie, bo policja miała niemal w ręku 27-latka, który sam dzwonił pod 112 z prośbą o interwencję. Został wylegitymowany i puszczony "do domu".

- Usłyszałam, że nie był poszukiwany, o nic oskarżony, to policjanci odprowadzili go wzrokiem do domu. 5 kilometrów? Mieszkamy w Podolinie... - mówi rozżalona kobieta, która usłyszała już kilka wersji. Najbardziej jest pewna tego, co sama odkryła i udowodniła, czyli m.in. nagrania z monitoringu, który pokazuje, że mężczyzna w środę wieczorem, w dniu zaginięcia, był w sklepie w Srocku. Był bardzo zdenerwowany i jak wynika z opowiedzianej rodzinie relacji sprzedawczyni, zachowywał się nietypowo.

- Przez 40 minut chodził od lady do drzwi, mówił, że go śledzi 5 samochodów, może coś się stało, ale tego nie wiem - mówi Emilia Rękar, która ma żal do policji, że nie pomogła bratu.

- Nie był wtedy poszukiwany - mówi Ewa Drożdż z zespołu prasowego Komendy Miejskiej Policji w Piotrkowie. 27-letni mężczyzna po raz ostatni z rodziną skontaktował się w środę, 22 stycznia, gdy jechał z Katowic do Piotrkowa. Dzwonił wtedy z telefonu współpasażera, bo jego własny się zepsuł. Policja zawiadomienie o zaginięciu przyjęła w czwartek - siostra Mariusza Jakiela udała się na komisariat w Wolborzu. Dzień później była na komendzie w Piotrkowie.

Równolegle prowadziła poszukiwania brata razem z mężem. - Byliśmy na dworcu, na przystanku, objechaliśmy wiele miejsc - opowiada Krzysztof Rękar.

W piątek policja rozesłała komunikat, że Jakiel ostatni raz widziany był na dworcu w Częstochowie. Tego samego dnia rodzina zaginionego dotarła do nagrania z monitoringu PKP, który pokazuje, że 27-latek wysiadł w środę z pociągu w Piotrkowie. Była godz. 16.10. Później wsiadł do busa do Srocka.

- Akcja trwa, prowadzimy poszukiwania w terenie, m.in. z użyciem psów tropiących, w szpitalach, odwiedzamy miejsca, w których mógł być - mówiła wczoraj Ewa Drożdż z policji.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na piotrkowtrybunalski.naszemiasto.pl Nasze Miasto